1. |
Zaległości
04:35
|
|
||
w gabinecie próżności, drzwi wyrzeźbione z onyksu,
prawie nigdy się nie zamykają
uwięzieni z wyboru, nie przymusu
konsekwentnie wybraliśmy ciszę trwania
by dobrze wyczerpać zapasy jadu i żółci
z nadnerczy sączyć alchemiczny płyn
studnia naszych przekleństw i miłości
już prawie pusta, wychlaliśmy za zdrowie
za dużo...
na dnie wiją się nieudane próby
pozbycia się balastu bliźniego
brakuje nam słów, więc milczymy
i wypełniamy puste głowy
natręctwem, pogardą i szaleństwem
dla spragnionych wrażeń...
chcieliśmy zapomnieć więc nie pamiętamy
w jakim celu i jak daleko już jesteśmy
w osiąganiu chemicznych, absurdalnych, gwałtownych uniesień
otwarte rany, zamknięte serca domagają się czułości
wymieńmy uprzejmości wręczając sobie sól
którą kiedyś mieliśmy w oczach
mamy zaległości...
|
||||
2. |
Codzienności
04:20
|
|
||
Uzurpujemy sobie prawo do wszelakich poczynań
Odnawiamy martwe szlaki naszych praojców
I odpływamy zawsze w tą samą pustkę czułości
Szukając sporadycznie tych samych więzi
Staranne zabiegi by czuć się lepszym
Eteryczna brzydota na stałe wrosła nam pod skórę
Ukryci za maskami bezimiennych niewolników
Bezustannie przemierzamy arterie niepowodzeń
Strony naszych rozdziałów pożółkły od dymu
Którym dzielimy się od wieków
Zatruwając siebie nawzajem i wszystko wokół
W klatkach piersiowych na stałe zasialiśmy popiół
A diamentowe kiedyś kości teraz pękają już przy narodzinach
Pod paznokciami zaległy syf wczorajszego dnia
Zatraceni w nieustającym wyścigu zażaleń
Z trwogą patrzymy na innych zmęczone oczy
Dławiąc się padliną codzienności
|
||||
3. |
Niedorzeczności
05:50
|
|
||
Przegniłe monotonią obojętności monumenty Najwyższych
Zapomniane, zlekceważone, wyparte przez niedorzeczności
Kielich, hostię i krzyż...tiarę, ornat i cierń
Gorczyca i bluszcz goreje w trupich jelitach
Zakotwiczeni w cierniowym porcie
Wyznaczyliśmy granice nietrwałości
Publicznie obnażeni na ulicach miłości
Wyrywamy paznokcie i obcinamy uszy
W pokutnych butach, na widelcu heretyka
Ostudziliśmy wyzwalane emocje
Krocząc po gładkich krawędziach strachu i...
Wyśpiewując pieśni o zagładzie
W sali pamięci, w cichej refleksji
W nastroju zadumy spłonęły szafirowe relikwie
Odsłaniając szpetne obrazy pogardy i fałszu
236 lat od wielkiego zniszczenia
Trzy godziny iluminacji na 12 godzin zaćmienia
Przegniłe monotonią obojętności monumenty Najwyższych
Zapomniane, zlekceważone,wyparte przez niedorzeczności
Kielich, hostię i krzyż...tiarę, ornat i cierń
Zerwane mięśnie pokutujących za dnia
Codzienne tortury, jednostajna męka
Doświadczona archaiczność wylewa żale
Wypełniając usta podłymi słowami
Bezmiar wysiłku jest wszechobecny
Towarzyszy nam od pierwszej sekundy
Zgorszeni, zepsuci pospolicie uczuleni
Bogactwem i zasobnością wiary!
|
Streaming and Download help
If you like Poroniec, you may also like:
Bandcamp Daily your guide to the world of Bandcamp